Cześć Babeczki!
Zapraszam Was na kolejny post w ramach akcji „Piękna jesienią” organizowanej przez Pasje Karoliny. Tym razem bierzemy pod lupę kosmetyki do ust.
Jak już pisałam Wam w ostatnim wpisie (Piękna jesienią cz. I- makijażowi ulubieńcy), mój makijaż jest zawsze okrojony do minimum i w zasadzie jedynym niezbędnym dla mnie elementem (oprócz tuszu i podkładu ma się rozumieć) jest kreska na górnej powiece. Jeśli chodzi o usta w kolorze- na co dzień mnie w takich nie zobaczycie:) Usta maluję tylko do zdjęć. Myślę, że malując je na co dzień, będąc poza domem cały czas myślałabym czy przypadkiem szminka mi się nie rozmazała lub nie starła. Tak więc wychodząc z domu stawiam w tej kwestii na wygodę. Poza tym od zawsze mam ogromny problem z suchymi, pękającymi ustami. Zużywam więc masę kosmetyków do pielęgnacji, z których niestety żaden na dłuższą metę mi nie pomaga.
Ok, zróbmy mały przegląd:)
Do niedawna bardzo lubiłam używać pomadek ochronnych opartych na wazelinie, które dawały chwilową ulgę i uczucie nawilżenia, jednak na dłuższą metę dodatkowo przesuszały usta. W końcu jednak, za radą znajomej producentki kosmetyków wywaliłam wszelkie wazelinowe oszukiwacze i przerzuciłam się na Alterrę, której używam na przemian ze sławnym Tisane (uwielbiam ten zapach!).
Jeśli chodzi o kolorówkę, której jak już wspomniałam, używam przy okazji zdjęć, w mojej kosmetyczce znajdują się dwie matowe szminki: Velvet Matt z Essence (w świetle dziennym jest bardziej łososiowa) i Creamy Color z Lovely. Obie uwielbiam za trwałość i fajne uczucie nawilżenia ust.
Przy okazji podzielę się z Wami moim patentem na chwile największego kryzysu w kwestii przesuszenia ust. W poszukiwaniu ratunku trafiłam kiedyś na bloga, którego autorka pisała o zbawiennych skutkach czystej lanoliny na suche usta. Był to moment, kiedy byłam naprawdę zdesperowana a po pomadkę ochronną musiałam sięgać dosłownie co 5 minut. Zamówiłam więc pudełeczko lanoliny i z wielkim entuzjazmem zabrałam się do testowania. To był strzał w 10! Lanolina cudownie zregenerowała moje usta. W dodatku wystarczy nałożyć ją raz dziennie- ochronna powłoczka trzyma się cały dzień i schodzi dopiero przy demakijażu. Nie stosuję tego zabiegu na co dzień, ale wiem, że w krytycznych momentach będę na pewno wracać do lanoliny!
Chętnie poznam Wasze patenty na suche usta, podzielcie się nimi w komentarzach!:)
Jul