Cześć Kobitki!
Dziś dla odmiany nie będzie o włosach- czas wprowadzić trochę urozmaicenia na blogu! 😉 Dla przełamania rutyny i wyjścia z jesiennej chandry postanowiłam wziąć udział w akcji „Piękna jesienią„, organizowanej przez Karolinę z bloga Pasje Karoliny. Wyzwanie, w którym bierze udział ponad 30 blogerek (!), polega na tym, że do końca listopada raz w tygodniu publikujemy wpis na określony temat, a będą to kolejno: makijaż, usta, paznokcie, pielęgnacja twarzy i ciała, włosy i relaks. Brzmi zachęcająco, prawda?
Muszę przyznać, że taka akcja przyda się nie tylko blogowi, ale w szczególności mi. Jesienią najchętniej zakopałabym się pod stertą koców i przewegetowała do wiosny, więc każda motywacja do działania, która sprawi, że zapomnę o tym jak szaro i zimno jest na dworze, jest na wagę złota. Jak chyba każda kobieta uważam, że najlepszym lekarstwem na smutki jest zadbanie o swój wygląd- nic tak nie poprawia humoru jak zrobione paznokcie (oprócz czekolady oczywiście, ale jestem na odwyku! ;)). No więc do dzieła, jedziemy z pierwszym wpisem z cyklu „Piękna jesienią„!
Moi makijażowi ulubieńcy
Cóż, nie ukrywam, że nie jestem mistrzynią makijażu. Mój make up zimą nie różni się za bardzo od tego latem a jedynym zmiennym elementem jest podkład- lżejszy lub cięższy w zależności od pory roku i stanu mojej cery.
Jesteście ciekawe co znajduje się obecnie w mojej kosmetyczce?
PODKŁAD
Jako bladolica osoba nigdy nie cieszę się długotrwałą opalenizną. Jest w zasadzie początek października a moja cera już wygląda jakby nie widziała w tym roku słońca. Nadszedł więc czas na powrót do jesienno-zimowo-wiosennych odcieni podkładu:). Ostatnio, skuszona promocją w SuperPharm kupiłam wreszcie podkład Provoke od Ireny Eris, który już od jakiegoś czasu chodził mi po głowie. O ile jeszcze miesiąc temu z pomocą pani w Rosmannie dobrałam sobie odcień 230, tak teraz okazało się, że zdążyłam już zblednąć do 215… Tak czy siak, podkład okazał się strzałem w 10! No, może w 9, bo jednak dziesiątką jest dla mnie Revlon Color Stay, który wytrzymuje na buzi trochę dłużej. Ale i Provoke ma kilka niepodważalnych zalet:
- Bardzo miła w dotyku konsystencja, buzia jest nawilżona i aksamitna
- Całkiem nieźle matuje, chociaż po kilku godzinach wymaga przypudrowania
- Świetne krycie! Dwie warstwy w problematycznych miejscach i nie widać żadnych niespodzianek;)
- Idealny po prostu dla mojej zimnej karnacji odcień. Pierwszy raz w życiu mam tak idealnie zlewający się z cerą odcień podkładu!
- Mimo właściwości matujących nie podkreśla suchych skórek, nie robi na twarzy maski i wygląda bardzo świeżo i naturalnie!
KOREKTOR
Od wielu miesięcy niezmiennie darzę miłością True Match z Loreala i nie zapowiada się, żeby coś mogło go zastąpić.
PUDER
Pudru używam tylko w wyjątkowych sytuacjach, kiedy wiem, że mój makijaż będzie musiał przetrwać dłużej niż normalnie, lub do poprawek podczas imprezy czy dłuższego wyjścia. Stay Matte z Rimmela towarzyszy mi również od wielu miesięcy. Moja cera jest niestety na tyle problematyczna, że kiedy znajdę kosmetyki, które jej nie szkodzą trzymam się ich jak ostatniej deski ratunku;)
LINER
Kreska na górnej powiece to coś, bez czego nie wychodzę z domu. O ile nigdy nie używam cieni, to zawsze mam w kosmetyczce przynajmniej jeden czarny liner, najlepiej w pisaku, bo tych w pędzelku jakoś nie jestem w stanie opanować:) Obecnie testuję kolejny liner w poszukiwaniu tego jedynego, a tym razem jest to Art Make Up eyeliner z Eveline.
TUSZ
Tylko i wyłącznie Max Factor 2000Calorie! Przez lata miałam wielu ulubieńców jeśli chodzi o tusz, ale niestety jakieś fatum nade mną ciąży, bo gdy tylko zakocham się w jakimś tuszu, zaraz wycofują go z produkcji. Tak było z dwustronnym Coup the Theatre z Burjois, Lash Stiletto i Illegal Lenght z Maybelline i wieloma innymi, których już nawet nie pamiętam. Na szczęście nie zapowiada się, żeby 2000Calorie miał zniknąć ze sklepowych półek:)
USTA
Z reguły nie maluję ust. Zżywam za to całą masę pomadek ochronnych i produktów do pielęgnacji, ale o tym nastęnym razem:)
I to by było na tyle jeśli chodzi o mój makijaż. Nie używam bronzerów, różów, rozświetlaczy, nie konturuję, nie maluję brwi… Z moimi brwiami sprawa jest o tyle trudna, że są całkiem czarne i makijaż w brązach wygląda na nich dość głupio, a podkreślone na czarno wyglądają upiornie na tle mojej białej twarzy. I co tu zrobić? 😉
Uff, rozpisałam się.
A co Wy mi opowiecie o swoim jesiennym makijażu? Są tu jakieś blade twarze, które zechcą podzielić się swoimi wskazówkami?
Jul