Cześć Dziewczęta!
Ale mam ostatnio sajgon. Nie wiem jakim cudem znalazłam się w środku cyklonu pracy! Nie mam nawet czasu nacieszyć się majową zielenią (moją ulubioną!) i polami rzepaku… Znacie jakiś sposób na zorganizowanie się? Może po prostu spakuję walizkę i ucieknę na kilka dni, świat się nie zawali! 🙂 A póki co mam dla Was kolejną fryzurę. Tym razem będzie to moja ulubiona fryzura na siłownię w aż 3 wariantach! Co prawda na siłowni moja noga nie postanęła od bardzo dawna (baardzo, aż wstyd:D ), ale fryzura wciąż aktualna i niezmiennie moja ulubiona do wszelkich aktywności fizycznych. Dlaczego?
A no dlatego, że:
- świetnie zbiera włosy znad czoła i żadne grzywki i baby hair nie mają prawa merdać się po twarzy,
- mocno trzyma włosy nawet przy bieganiu,
- włosy nie przyklejają się do pleców, nie przeszkadzają na karku,
- są po prostu ujarzmione i można o nich zapomnieć!
Fryzura na siłownię
A co to za fryzura? Warkocz francuski w różnych odmianach, jakżeby inaczej! 🙂
- Po pierwsze zaczynam zaplatać warkocz tuż nad czołem. Najpierw wydzielam podłużną partię włosów wzdłuż czubka głowy, resztę spinam, a z tej podłużnej partii zaplatam francuza – z naprawdę cienkich pasemek od samego czoła. Dzięki temu włosy są mocno związane ale głowa nie jest płaska i cebulki nie bolą, bo nie zgarniamy włosów ze skroni do góry, w kierunku do którego nie są przyzwyczajone.
- Kiedy już zaplotę podłużną partię wzdłuż czubka głowy, rozpuszczam resztę włosów i zaczynam dobierać z nich pasma do warkocza.
- Warkocz zaplatam aż po same końcówki i to jest opcja nr 1.
- Opcja nr 2 polega na tym, że warkocz zwijam w rulon pod spód, chowam pod włosami tuz nad karkiem i upinam tak, że żadne włosy nie pałętają się po plecach.
- Opcja nr 3: kiedy zaplotę już włosy z czubka głowy, zbieram je z całą resztą razem na czubku i związuję w wysokiego kucyka.
Która z opcji przemawia do Was najbardziej? Jak czeszecie się na siłownię?
Jul