Sezon ślubny w pełni!
Fryzury ślubne to obecnie grubo ponad połowa mojego czasu pracy. Mój weekendowy grafik pęka w szwach i w zasadzie co tydzień powinno mi przybywać dobrych kilka zdjęć fryzur do mojej kolekcji… Właśnie, powinno. Lecz nie przybywa. Dlaczego? Ano dlatego, że w gorączce ślubnych przygotowań prawie nigdy nie ma czasu na ustawianie panny młodej w dobrym świetle, na odpowiednim tle i pod odpowiednim kątem do zdjęć włosów. A zdjęcia robione na szybko prawie nigdy nie wychodzą mi wystarczająco ładne, żeby pokazać je światu:)
Dlatego też na spokojnie przygotowałam dla Was kilka fryzur, które są hitem tego sezonu. Skupimy się dziś na koczkach, których ostatnio robię najwięcej.
Jakie fryzury ślubne rządzą w tym sezonie?
Romantyczne upięcia, trochę niedbałe, naturalne, z warkoczami (hurrraaa!) i kwiatami (jeeee!). Koki upinamy raczej niskie, niezbyt sztywne i ulizane, a raczej kobiece i delikatne. Krótko mówiąc- to, co podoba mi się najbardziej!
Przed Wami fryzury w typie, o jaki ostatnio najczęściej pytają panny młode.
Wśród warkoczy, ku mojej radości rządzi holenderski w wersji pancake- czyli płaski, rozciągnięty na maksa.
Kłosy też mają branie:)
Przy okazji zobaczcie, jak ozdoba może „zrobić” fryzurę!
Baardzo często pojawiają się też świeże kwiaty wplecione we włosy. Uwielbiam!
Lubicie takie romantyczne upięcia? Znalazłybyście wśród nich coś dla siebie?
Jul