Dzień dobry moje drogie kobietki:)
Przetestujemy dziś kolejne urządzenie do stylizacji włosów- tym razem będzie to automatyczna suszarko- lokówka Babyliss.
Ostatnio wybór automatycznych suszarko- lokówek jest całkiem spory, jedne bardziej inne mniej wypasione;), jedne droższe inne tańsze, jest w czym wybierać. Ja chciałam, żeby moja suszarko- lokówka była jak najprostsza- bez zbędnych udziwnień i dodatkowych końcówek, z kilkoma temperaturami nawiewu i funkcją obrotu w obie strony.
Zdecydowałam się na lokosuszarkę Babyliss iPro Rotating Brush 700, która posiada wymagane przeze mnie cechy, a w dodatku nie odstrasza ceną:)
Automatyczność tej suszarko- lokówki polega na tym, że głowica kręci się w obie strony- wystarczy, że przyciśniemy odpowiedni przycisk. Nie musimy więc namachać się rękami i stylizacja fryzury za pomocą tej lokówki powinna być z założenia sto razy wygodniejsza niż modelowanie za pomocą szczotki i suszarki. Ja osobiście nie znoszę modelować sobie samej włosów na szczotkę- bolą mnie ręce od trzymania ciężkiej suszarki nad głową i muszę się naprawdę nagimnastykować, żeby osiągnąć jakiś efekt. Właśnie- jakiś, bo on nigdy nie jest satysfakcjonujący.
Zobaczmy więc, czy automatyczna lokówko- suszarka faktycznie ułatwi nam życie.
Zaczynam od spryskania włosów u nasady sprayem dodającym objętości- ostatnio bardzo lubię ten: Spray dodający objętości Kallos.
Pamiętajcie, że zanim zaczniemy modelować włosy, muszą one być już podsuszone- inaczej modelowanie zajmie nam całe wieki. Najlepiej, jeśli włosy będą w 80-90% suche.
Ok, zabieramy się za działanie!
Podzieliłam sobie włosy na partie, żeby łatwiej było mi się do nich dobrać. Szczerze mówiąc na początku nie jest łatwo opanować skręt lokówki- chcę kręcić w prawo, kręcę w lewo i na odwrót:) Zajęło mi chwilę opanowanie tego. W najbliższym czasie na moim YouTube pojawi się filmik o tej lokówko-suszarce i zobaczycie na żywo jak musiałam z nią na początku walczyć:)
Już po pierwszej warstwie widzę, że jest nadzieja! Włosy są naprawdę ładnie odbite od nasady. Jednak jest jeden minus- moje końcówki są bardzo suche i cienkie, w przeciwieństwie do włosów u nasady, nie potrzebują więc w zasadzie suszenia, a gorące powietrze bardzo je spusza. Od tej pory zaczynam więc nawijać włosy od połowy ich długości, zostawiając końcówki w spokoju.
No i zrobione, tak prezentuje się efekt końcowy.
Szkoda, że zdjęcia nie oddają tego w 100%, ale powiem Wam jak jest: jest dobrze! Włosy są bardzo ładnie odbite u nasady i na pewno nie osiągnęłabym takiego efektu modelując sobie je suszarką i szczotką, gdyż najprawdopodobniej w połowie odpadłyby mi ręce. Tu się nie namęczyłam, poszło lekko i przyjemnie, nie licząc początkowego rozkminiania gdzie lewa a gdzie prawa. Duży plus za to, że suszarka nie wciąga włosów i nie szarpie. Z łatwością można porządnie i mocno naciągnąć pasma, bez problemu się je nawija i rozwija.
Podsumowując
Na co dzień nie suszę włosów, ale na jakieś wyjście, zanim zabiorę się za fryzurę, z przyjemnością będę modelować włosy tym urządzonkiem:) W moim przypadku efekt push up zawsze mile widziany, a tu jak najbardziej on występuje! Aha! Kolejny plus- super wymodelowana grzywka:)
Używacie suszarko-lokówek? A może wolicie tradycyjne modelowanie na szczotkę?
Jul