Wytrzymałam miesiąc bez słodyczy. Miesiąc. Ja. Nałogowa zajadaczka czekolady, ciast, ciastek i wszystkiego co słodkie (oprócz żelków- nie znoszę!). Mało tego! Przez miesiąc nie tknęłam cukru! Czytałam skrupulatnie etykiety, odrzucając wszystko co zawiera cukier lub jego odpowiedniki. Zgrzeszyłam tylko raz, kiedy po wyrwaniu ósemki nie byłam w stanie otworzyć paszczy szerzej niż pół centymetra, a jedynym pokarmem, nadającym się do wypicia przez rurkę, jaki miałam w lodówce był actimel- ale kto by tam myślał o diecie mając opuchniętą i obolałą szczękę.
Pewne nawyki utrwalamy latami, są częścią nas, częścią naszej osobowości, wiec nie da się ich pozbyć pstryknięciem palca, z dnia na dzień, a tym bardziej wszystkich na raz. Narzucając sobie drastyczną zmianę, często nie jesteśmy w stanie znieść obciążenia swoich własnych zakazów i nakazów, dlatego wyczerpane, porzucamy starania bardzo szybko- są po prostu ponad siły naszego organizmu.
Spróbujmy więc podejść do tego inaczej- zmieniając tylko jeden nawyk. W moim przypadku było to odstawienie cukru. Nie zadecydowałam, tak jak mi się to zdarzało poprzednio, o odstawieniu chleba, smażonych potraw, codziennych ćwiczeniach, Tylko odstawienie cukru. Zmiana jednego, nawet niepozornego nawyku, powoduje wzrost aktywności w obszarze mózgu, odpowiedzialnym za hamowanie zachowań i samodyscyplinę. A kiedy już uda Ci się wygrać z jednym nawykiem, zrozumiesz w jaki sposób to działa i będziesz w stanie kierować się wyuczonym wzorcem zmieniając pozostałe nawyki. A poza tym będzie Ci o tyle łatwiej, że ten jeden nawyk będzie już z głowy:)
Wypróbowując na sobie trzy powyższe punkty, dodam jeszcze, że taki system wprowadzania zmian jest super wkręcający! Nawet najmniejszy sukces w zwalczaniu złego nawyku motywuje do podejmowania kolejnych postanowień- im bardziej udaje Ci się zmienić, tym więcej chcesz zmian a Twoja pewność, że dasz radę wzrasta. I ani się obejrzysz, a kolejne nawyki odejdą w niepamięć:)Dziś tłusty czwartek, dzień, w którym obiecałam sobie zjeść pączka (albo i dwa;) ) bez wyrzutów sumienia i wiecie co? Wcale nie mam na niego ochoty! 🙂