Dzień dobry Kochani!
Jeśli zaglądacie tu do mnie od czasu do czasu wiecie, że od zawsze zmagam się z cienkimi włosami i brakiem objętości. Poszukując kolejnych sposobów na stylizację, która będzie dodawać objętości na co dzień i jednocześnie nie zniszczy włosów, trafiłam na urządzenie Airwrap od marki Dyson. Mam już za sobą pierwszą stylizację! Jesteście ciekawi jej efektów?
Stylizacja jak z salonu
Airwrap od Dysona to urządzenie o wymiennych końcówkach, dzięki którym możemy samodzielnie wystylizować włosy w taki sposób, że będą wyglądały jak po wyjściu z salonu fryzjerskiego. Czy to nie brzmi zachęcająco? Dla mnie bardzo, dlatego nie mogłam doczekać się kiedy urządzenie trafi w moje ręce i będę mogła zabrać się za testy.
Pierwsze wrażenie
Na początku nie mogę nie wspomnieć o tym, jak bardzo spodobało mi się to urządzenie na pierwszy rzut oka! Świetny, nowoczesny design, kolorystyka i bardzo eleganckie etui do przechowywania sprzętu. Ale najistotniejsze w tym wszystkim są jednak funkcje urządzenia, więc przejdźmy do konkretów:
Airwrap posiada 8 wymiennych końcówek:
- klasyczną suszarkę
- okrągłą szczotkę modelującą,
- 2 końcówki wygładzające – do cienkich i grubych włosów,
- 4 końcówki do kręcenia włosów – 2 grube i 2 cienkie. W każdej parze jedna końcówka służy do skręcania włosów w lewo, druga w prawo, dzięki czemu możemy tworzyć symetryczne, pełne objętości stylizacje!
Nie ukrywam, że najbardziej zaintrygowały mnie końcówki do kręcenia włosów… Pokładałam w nich wielkie nadzieje, ponieważ dzięki temu, że stylizacja odbywa się za pomocą strumienia powietrza (a nie wysokiej temperatury, jak w przypadku lokówek), włosy w żaden sposób nie powinny podczas niej ucierpieć!
A teraz najlepsze…
Kręcenie włosów za pomocą Airwrapa to jak dla mnie czysta magia! Odpalamy sprzęt, bierzemy pasmo włosów, przykładamy jego końcówkę do urządzenia i… tyle naszej pracy. Włosy same się nawijają i to nie tak jak w przypadku automatycznych lokówek, w których zostają wciągnięte do środka, lecz ot tak po prostu, nawijają się wokół końcówki kręcącej… Z taką technologią spotkałam się po raz pierwszy i to właśnie ona sprawiła, że postanowiłam przetestować Airwrapa osobiście!
Podczas pierwszej stylizacji ze zdziwieniem stwierdziłam, że to faktycznie działa tak, jak na filmikach, które widziałam w Internecie. Dawno nie byłam tak zadowolona ze stylizacji – nie namęczyłam się ani trochę, nie torturowałam włosów wysoką temperaturą, a objętość i skręt wyszły super! Zresztą, zobaczcie sami:
Moje pierwsze wrażenie z pracy z Airwrapem jest zdecydowanie bardzo pozytywne! Jestem ciekawa pozostałych końcówek więc na pewno niebawem pokażę Wam efekty ich działania.
Mam nadzieję, że ten wpis był dla Was przydatny!
Jul