Bad hair day- znacie to?
Bywają takie dni, że cztery drzemki ustawione w telefonie to mało, zamiast cukru w kawie ląduje sól i za cholerę nie możesz znaleźć skarpetek do pary. Minuty przed wyjściem z domu lecą jak szalone i w żadnym wypadku nie możesz sobie pozwolić na spędzenie pół godziny przed lustrem, żeby zrobić się na bóstwo. Bywa też tak, że czasu masz pod dostatkiem, szykujesz się na jakieś ważne wyjście, a włosy akurat dziś stwierdziły, że nie będą współpracować i już. I co wtedy?
Zdradzę Wam moje trzy wyjścia awaryjne w takich kryzysowych sytuacjach.
1. Warkocz.
Najlepiej gładko zaczesany. Jeśli Twoje włosy akurat dziś postanowiły się zbuntować, nie ma co liczyć, że uda Ci się stworzyć z nich romantyczny nieład czy zamierzony bałagan! Zamiast tego najprawdopodobniej osiągniesz efekt jak piorunem w stóg siana. Najlepiej więc po prostu przygładzić włosy z zapleść francuza lub holendra, od samego czoła, tak, żeby żadne kosmyki nie wyłaziły i nie dyndały luzem. Tym sposobem panujemy nad włosami od cebulek aż po końce!:) Jeśli masz włosy jednej długości i nic nie będzie Ci latało koło twarzy, spokojnie możesz postawić na gładkiego kucyka.
2. Suchy szampon.
Możemy pójść w całkiem przeciwnym kierunku i właśnie postawić na fryzurę jak piorunem w stóg siana- czyli mega przerysowany bałagan na głowie. I udajemy, że efekt był zamierzony. 🙂 W tym celu spryskaj włosy przy nasadzie suchym szamponem (polecam Batiste XXL Volume– na prawdę robi super objętość!), wetrzyj go porządnie i wyczesz. Objętość gotowa! Możemy jeszcze coś gdzieniegdzie podkręcić, albo użyć sprayu nadającego teksturę. Włosy będą bardziej szorstkie i jeszcze łatwiejsze do zmierzwienia. Zaletą takiego bałaganu jest to, że możesz podpiąć go byle jak wsuwką i niedbały koczek gotowy.
3. Czapka.
Wyjście ostateczne. Lub kapelusz, apaszka, cokolwiek co ukryje komedię rozgrywającą się na Twojej głowie. Pamiętaj tylko o tym, że nakrycie ma pozostać na Twojej głowie przez cały czas przebywania poza domem, więc może niech nie będzie to wielka czapa z pomponem, a raczej beanie, a najlepiej jakiś kobiecy kapelusik. (Za mną ostatnio chodzi melonik z H&M, chyba w końcu będzie mój!:) ) A jak Wy radzicie sobie z bad hair day?
Zdradźcie mi swoje sposoby:)Przez najbliższy tydzień na blogu będzie spokój- jadę się urlopować i ładować energię na pracowitą wiosnę:) Miałam oczywiście ambitny plan napisania kilku postów na zapas i publikowania ich w trakcie wakacji, ale jak to już w moim przypadku bywa na ambitnym planie się skończyło. Także wracam do Was za tydzień! A w międzyczasie zapraszam na mojego instagrama (klik), gdzie będę wrzucać mnóstwo słonecznych zdjęć:) 🙂 Plus oczywiście codzienna dawka warkoczy z #365daysofbraids:)
Zdradźcie mi swoje sposoby:)Przez najbliższy tydzień na blogu będzie spokój- jadę się urlopować i ładować energię na pracowitą wiosnę:) Miałam oczywiście ambitny plan napisania kilku postów na zapas i publikowania ich w trakcie wakacji, ale jak to już w moim przypadku bywa na ambitnym planie się skończyło. Także wracam do Was za tydzień! A w międzyczasie zapraszam na mojego instagrama (klik), gdzie będę wrzucać mnóstwo słonecznych zdjęć:) 🙂 Plus oczywiście codzienna dawka warkoczy z #365daysofbraids:)
Buźka!
Jul